Smartfon to problem dzisiejszego człowiek, więc dzisiaj nietypowo felieton z przemyśleniami, które mam po jednym dniu bez telefonu. Jednak to nie był dzień po prostu bez telefonu z własnej woli, telefon miałem – działał. Jednak wyczyściłem wszystko co mogłem, do zera, bez kopii zapasowej (chociaż to jest częściowo kłamstwo).
Połowa sierpnia 2024 to dla mnie był szczególny czas. Rozpocząłem prawie miesięczny urlop, który był tylko przygotowaniem do mojego pierwszego ślubu (piszę pierwszego, kto wie?). Magiczny czas pełen nerwów, stresu. Mój budżet był bliżej bankructwa niż kiedykolwiek. To sprawiło, że muszę przemyśleć kilka tematów swojego budżetu, ale to temat na inny felieton.
Było mnóstwo biegania, zakupów, szykowania się i… odmowa. Jestem człowiekiem nowoczesnym. Świadomym konsekwencji technologii, ale już na tyle uzależniony od niej, że nie wyobrażam sobie zakupów przy pomocy gotówki. Mój portfel nawet nie potrafi trzymać bilonu.
Wszystko od wielu lat płacę kartą. Jestem świadom konsekwencji pewnej kontroli banków i rządu nad tym co robię. Bywały nawet miesiące, gdzie ja nie wiedziałem gdzie mam portfel. Tak mocno zakupy telefonem stały się moim medium.
Na początku sierpnia, czy może pod koniec lipca kupiłem sobie również smartwatch (Samsung Watch 7 Ultra, może kiedyś recenzję wrzucę?), skonfigurowałem w nim płatność (pierwszy mój zegarek z opcją płatności, pierwszy też smartwatch pełną gębą). Kilka razy próbowałem nim płacić, ale nie jest to zbyt wygodne dla mnie, więc zostałem przy telefonie.
Smartfon – początek problemów.
Pewnego dnia w gorącym okresie przygotowań, chcę płacić telefonem i jakiś komunikat. Speszony nie przeczytałem, pewnie coś znowu nie działa, zapłaciłem zegarkiem – wtedy jeszcze nie wiedziałem jaki to dla mnie ratunek.
Kilka razy się zdarzyło, losowo. Płaciłem dziesiątki razy dziennie. Więc jak 3-4 razy się wywaliło, a ja nie czytałem. Telefon nie spełnia wymagań. Dobra, pewnie coś w komunikacji między terminalem.
Aż w końcu 100% płatności szło telefonem po nieudanej płatności. Zrobiłem zrzut ekranu telefonu z błędem. To logiczne, by pół ekranu tekstu wrzucać na 3 sekundy. Brawo Google! W domu sprawdzam. Telefon nie spełnia wymagań. Szukałem o co chodzi.
Może fakt, że mam gimbala z DJI. Oni są nie po drodze z Google. Więc muszę DJI MIMO instalować spoza sklepu? To nie to.
W końcu dotarłem, że mój telefon nie spełnia wymagań Certyfikacji Play Protect. Nagle stracił, bez aktualizacji, bez zmian, bez niczego. Rok po premierze telefonu.
Wkurzyłem się, napisałem na forum Motoroli, bezpośrednio do Supportu – no reset pomoże, zawsze pomaga. SOA#R.
Był okres przed weselem, nie ryzykowałem – przeżyję. Kilka razy po prostu nie wrzucę treningów na Strava, albo nie doładuję Zen’a przez GPay. Mija prawie 2 tygodnie od wesela i 12 września w końcu zdobyłem się na odwagę. Lecimy z resetem.
Smartfon – ależ ja Ciebie potrzebowałem…
Pierw restart zaproponowany przez oficjalny support na forum. Wyczyszczony telefon, konfiguracja i nim dotarłem do przywrócenia kopii – było dodanie karty. Wpisuję CVV i… klops… Error bo error. Dobra, telefon gotowy, Sklep Play > Profil > Ustawienia > Na sam dół i certyfikacja… nie jest certyfikowany. Świetnie. Drugie podejście – telefon w trybie programisty, debugowanie, aplikacja Software Fix, flashowanie telefonu na czysto. Konfiguracja, efekt ten sam – nie działa.
Czysty telefon, dobrze co nie? Kopie oczywiście są, ale nie chodzi w sumie o to.
Poszedłem na zakupy. Stoję w Pepco i chcę swój ostatni bastion GPay połączyć z telefonem. W końcu musiałem wszystko od nowa konfigurować. Przenieś zegarek na nowy telefon – nie działa, error bo error – serio? No to resetuj zegarek i… głupiś… Właśnie w ten sposób skasowałem wszystkie swoje możliwości na płatności kartą bez karty fizycznej.
Skonfigurowałem zegarek, telefon. Powoli przywracam wszystko, loguję się do banków, Signal, Telegram, aplikacji wszelkiej maści.
Smartfon – jestem uzależniony
Od lat przenosiłem się między telefonami. Czasem się samemu zalogowało, czasem trzeba było. Teraz startuję dosłownie od zera, to będzie ponad 10 lat posiadania telefonów różnych producentów, gdzie zaczynam praktycznie od zera.
Te kilka razy, gdy musiałem płacić kartą fizyczną. Ten brak social mediów. Ten brak powiadomień w ilości kilkuset sztuk na godzinę… Czuję wolność, zażenowanie, żal, zdenerwowanie, stres.
Mimo wielu już godzin nie skonfigurowałem wielu aplikacji, nie logowałem się w wiele miejsc i nie wiem, czy chcę. Na pewno chcę, by mój telefon odzyskał wsparcie GPay. Liczę tutaj, że support nie da ciała znowu. Te kilka godzin bez powiadomień było nawet zbawienne.
Wiem, że wrócę do tego starego ja, z setką powiadomień, milionem informacji. Na pewno chcę wrócić do gotówki, na pewno chcę zmniejszyć moje przywiązanie do mediów społecznościowych.
Producent telefonu dział mega ciała w tej kwestii, ale ta doba chaosu była dobra. Smartfon to jednak problem.
Tak kończąc bez puenty, bo jej nie ma. Po prostu czas zmienić nawyki. Musiałem się pożalić. Może kiedyś inne felietony będą lepsze?